Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ej! bo już rzućcie to gadanie zdrożne;
Święto, — ot książki czytajcie nabożne.»

Cieśla stał, zdał się nie słyszeć tej mowy.
Milczał, w dziewczynę utkwił wzrok surowy,
Co biegł aż w duszę — ona się spłoniła
Wsparła się ręką o stół, oczy skryła;
On westchnął, smutek rozlał mu się w twarzy,
Zapalił świecznik, usiadł, siedli starzy,
Wziął księgę, czytał z żywotu kapłanów,
Jak święty Jacek odpędził poganów.