Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/534

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Niech ci tamten powie. Niech będzie taki mądry. ’
— Tamten? Kto? Co ty wygadujesz!
— Aha — roześmiała się od podłogi. — Nie powiem.
— Rozmowy... rozmowy... — zebrał się szybko: — wrócę tu jeszcze — i wyszedł zostawiając ją w osłupieniu, wpół frazy śmiechu i w biegu boso do drzwi za nim.
Ojciec pił mrożoną czekoladę, poukładał naokoło siebie różne drobiazgi wyjęte z kieszeni i z nudów jak pionki warcabów przesuwał je palcem.
— Nie tak łatwo — rzekł Filip. — Jest twarda. Nieustępliwa, przeprowadziłem zaledwie wstępną rozmowę, uparta, ale bądźmy dobrej myśli... W uporze trzaśnie i spruje się do ostatniej nitki.
— Nie trzeba, nie trzeba — odpowiedział w roztargnieniu ojciec. W innym był już miejscu myślenia, niż go Filip zostawił. — Bardzo ci dziękuję, żeś się fatygował — pozbierał drobiazgi. — Na dzisiaj damy pokój... Daleko mieszka?
— Nie tak. Na ulicy Kwiatowej sześć, to nawet spacer.
— Tak, tak, pójdę do domu. Pójdę do domu, pójdę do domu — powtarzał plącząc się niezdarnie po szatni.
U wyjścia pożegnał Filipa. Był jak gdyby lepszej myśli, nawet zażartował: — Nie przypuszczałem, że przeze mnie będziesz poznawał tak zapamiętałe, podłe dziewczyny. Tak kłamliwe... I nie pozbawione wdzięku, tak, tak — dodał przecinając laseczką powietrze jak zawsze w dobrych czasach, gdy ruszał przed siebie i mówił: naprzód!
Filip przeszedł z nim kilkanaście metrów i zawrócił do lokalu.
Po godzinie, gdy wyszedł, spotkał na ulicy Piantę. Prawie biegła, rzuciła się na niego z przerażeniem w oczach i kazała natychmiast iść do niej.
Nie odpowiadała na pytania, nie mogła wykrztusić słowa, szła coraz szybciej, z desperacją, wciąż jeden krok przed nim, dając znaki ręką, żeby jej nie zapytywał. Przeszli drogę w kilkanaście minut.
Nie mogła otworzyć drzwi, dwa razy upadły jej klucze na posadzkę, to znów spadały włosy na oczy i wreszcie oddała klucze Filipowi.
Okno było otwarte, wiatr porywał firankę, gramofon milczał, poza tym wnętrze było tak jak przedtem. Pokazała na sąsiedni