Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/520

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecz jeśli, to mimo wszystko ojciec rozumował dobrze. Bo jeżeli dyrygent pił, to w przerwie między początkiem i końcem aktu powinienby znaleźć się w pobliskiej knajpie.
I tak się stało. Gdy Filip wszedł do restauracji, w ogródku pod kasztanami przy marmurowym stoliku o żelaznych nogach, grzęznących w piasku, siedział muzyk we fraku, już przy kuflu piwa, izolowany i zatrzaśnięty w sobie. Trochę w głębi przy stoliku uplasował się ojciec. Filip podszedł frontalnie, zdecydowanym krokiem. Jeśli, pomyślał, wybuchła awantura, niepotrzebnie się kręci, tak jak nigdy się nie kręcił. Trzeba postąpić z nim jak z dzieckiem.
Przysiadł się nagle.
— Co tu robisz w knajpie? — zapytał spokojnie ojciec. — O tej porze?
— Nie jest późno — podjął Filip: — szukałem ojca. Przechodziłem. Kto to jest ten facet? — pokazał na dyrygenta.
— Facet? — uśmiechnął się ojciec. — Dobre. Facet i faceci. Siedzę i o tym myślę.
— Kto to?
— Ojciec. Jednej mojej, niestety, znajomej. Do tego doszło. Wyobraź bowiem sobie — powiedział, jakby nikt o niczym jeszcze nie wiedział — tylko proszę, zostaw to w tajemnicy, wczoraj na spacerze doszło do awantury. W mojej obecności. I taka wypadła z tego proszę ja ciebie, grom z jasnego nieba, tutti frutti chryja, o jakiej oczywiście nie możesz mieć pojęcia. Wybacz styl, jestem podenerwowany, lecz już spokojniejszy, obliczyłem szansę i myślę, że ten bukiecik jakoś to załagodzi. Powiedz mi, czy załagodzi? Bliższy ty jesteś kwiatów aniżeli ja. Gotów jestem iść na ustępstwa, żeby tylko jak najdalej od tej okropności.
Rzeczywiście prócz książki miał w ręce bukiecik fiołków.
— Jakiej okropności? — wypadało Filipowi o niczym nie wiedzieć.
— Nie powinienem cię wtajemniczać, lecz skoro już; wczoraj szły lasem jakieś dziewczyny, w momencie kiedy miałem je wyprzedzić, wyskoczyło kilku facetów zza drzew, właśnie facetów, dziewczyny narobiły krzyku, faceci rzucili się na mnie. Była wśród nich jakaś baba. Zaplątało się to wszystko i ku mojemu zdumieniu, wyobraź sobie, słyszę nagle, że jestem oskarżony