Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/475

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Trzeba się ostatecznie nauczyć, myślała, że wszystko nic nie znaczy, dobre słowo nie znaczy, skoro się chce, aby i złe nie znaczyło. Trzeba wiedzieć, że wszystkie znaki zużywają się i tracą znaczenie. Zostają przy nich tylko ci, którzy chcą tym minionym znakom wierzyć. Trwają, bo nie wyczerpali jeszcze samych siebie. Im jeszcze — tak uważają — warto siać ziarno w jałowym popiele. Kochają popiół? Nie. Oni właśnie, ci ostatni, pozostali już po wygaszeniu świateł w pustym gmachu — należą do tych, którzy chcą i w jakiś sposób muszą, żyjąc, muszą trwać w lodowatym uczuciu tylko dlatego — żeby ktoś jeden został. A zostając, zaświadczył o wartości tego, co było. Trwają więc i myślą zuchwale, że prawdopodobnie dla nich tylko przedtem zapalono światła. Że oni byli ich powodem. Zostają na pobojowisku. Czy oczekują wschodu słońca? Aby zobaczyć, jak to wygląda, gdy zaświeci? Nie. Na nic nie czekają. Na tym właśnie polega ich misja.
Trzeba mieć silne nerwy — myślała — trzeba mieć świętą wiarę, wiarę w poświęcenie. Trzeba umieć zostać przy samym sobie. Być już sam, zupełnie sam, już ponad wszystko. Trzeba umieć obudzić się w nocy, wstać i czekać. Na co czekać?
Trzeba zdobyć się na przekonanie, że tylko przez wewnętrzną elegancję — czy jak to nazwać? — przez obrzydzenie do brudu śmierci nie wolno wykonywać żadnych bezwzględnych poruszeń.
Zdecydowanie lekko i bez skrępowania jest w życiu. Konający ratuje umierającego. Wiedząc, że śladu nie będzie ani po jednym, ani po drugim.
Gdy weszła do pokoju, Filip spał z głową opartą o biurko. Natchnęła ją myśl w ostatniej chwili. Szarpnęła go za ramię i obudziła: — Teraz zapłacisz — powiedziała wesoło. — Zapłacisz za wszystko.
Od razu pojął, że są to żarty.
— Zawsze regulowałem rachunki — odpowiedział przytomnie.
— Za całe życie zapłacisz.
— Zostawię jeszcze napiwek.
— O? Za całe życie Pawła drobną sumę.
— Nie masz pieniędzy?
Śmiejąc się przybliżała się do biurka: