Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/390

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

grzeczności zgorszona, gdy w rozpędzie, jaki daje dobre poczucie i chęć szarży, zmieniając temat na łatwiejszy, powiedział, że znów się pisze o projektach podróży na Księżyc. I że myśli o tym z odrazą. Bo nic tam nie ma i nic nie będzie. Tak jakby mu się ktoś dziwił, że nie ma najmniejszej ochoty wchodzić do rury wygaszonego pieca albo zamieszkać na dnie zlewu. — A Mars? — zapytała przerażona. — Na Marsie — powiedział — spodziewany jest w najlepszym wypadku rodzaj pewnych pierwotniaków. ...A dla niego byłoby za mało, nawet gdyby został członkiem rodziny orła skalnego, bo wyobraża sobie i zgrozę, i nudę, i smród padliny.
Skrzywiła się i powiedziała: — Boże! — Nic Boże — pogalopował dalej. — Niczego nie znajdziemy poza Ziemią. Z tej prostej przyczyny, że również i ciekawość jest naszym wytworem i żywi się tylko tym, z czego powstała. — Boże, Boże! — A jeżeli już się coś podobnego kiedyś zdarzy — mówił — będziemy wtedy wyglądali jak stonogi po podniesieniu skrzyni w ogrodzie. — Bardzo się zmartwiła, wstrząsnęła się i skuliła w sobie. — Chyba... — pocieszył. — I to chyba zależne jest od matematyków lub grających na loterii. Chyba że znajdziemy coś podobnego do nas. Ale w tym wypadku zabierając się do dzieła nie ma potrzeby wertować mrożonych śmietników ani wylotu pieca pod ogniem.
— Tak, tak, kto tyka rejonów niewłaściwych...
Siedziała przed nim na swym krzesełku, zdumiona. I przerażona teraz jego przenikliwym uprzedzeniem tematu, który zamierzała poruszyć.
Od jakiegoś czasu wiedziała, że miał jechać w daleką podróż i tylko grzecznie to ukrywał. Z półsłówek dopiero wynikało, że jest korespondentem miesięcznika poświęconego najnowszym prądom umysłowym w Europie.
Właśnie się tam — do Europy wybierał. Napomknął o tym, gdy już nie mógł nie napomknąć. Marszruta wiodła przez Paryż do Rzymu. Do którego dotarło tłumaczenie jednego z jego wierszy. Lecz fakt ten zaraz pomniejszył mówiąc: nic to takiego, tłumaczą i innych. A zapytany dodał, że myśli o przetłumaczeniu fragmentu swej „Teorii”. Która winna zrobić karierę w świecie. Lecz:
— Jakiż to świat? — machnął od razu ręką.
— Jaki? Jaki? — zapytała Angelika.