Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/370

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



Spotkanie

Od czasu ślubu los Angeliki i Filipa toczył się ciężko.
Pierwsza wojna światowa zabrała Filipowi czas, lecz i ratowała swą anormalnością. Uchodziła bieda, uchodziło wszystko, brak butów dla syna Pawła.
Wcielony do wojska, już w obozie ćwiczebnym uległ ciężkiemu wypadkowi i znalazł się w szpitalu. Wypadek, nawet jak na okres wojny, mógł się zdarzyć raz na sto tysięcy: został stratowany na tyłach. Ćwiczono przeprawę przez wąską kładkę pod ogniem karabinów maszynowych i ktoś puścił pogłoskę, że pociski nie są ślepe, lecz ostre. Wybuchła panika, rzucono się na oślep, został zepchnięty. Zwaliło się na niego kilkunastu chłopów, połamano mu zebra, doznał obrażeń wewnętrznych i wstrząsu mózgu. Trzy razy był operowany, za każdym razem z miernym skutkiem. Żebra źle się zrosły, nastąpiły dalsze operacje. Wciąż wracał do lazaretu. Wojna trwała. Zatrzymano go w kancelarii, a potem zwolniono.
Nastała Niepodległość, zaciągnął się do wojska polskiego, lecz wkrótce go zwolniono z powodu żeber. Wrócił do domu w mundurze kombinowanym, w trenczu szarym, angielskim, w spodniach rosyjskiego kawalerzysty. Był pijany, bosy, Angelika, która wyszła na dworzec, usłyszała, jak ulicznicy nazwali go Byronem.
Niezbyt cieszył się z powrotu. „Jak długo — mówił — można być zwalniany? Stało się to już moim stanem cywilnym.”
Podejmował się różnych zajęć.
Z dnia na dzień oddalał się okres wojny, a z nim aura specjalna. Zastąpiła ją zwyczajna i zaczęło być normalnie.
Dla Filipa coraz trudniej. Należało spokojnie pracować, spokojnie myśleć, spokojnie zdobywać kwalifikacje. Syn Paweł podra-