Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Siedzieli teraz naprzeciw siebie z pochylonymi ostrożnie głowami.
— Mam takie dni — rzekł Paweł. — Jak spada szkło, zawsze na moją głowę.
— To nie wszystko — zaczął kleryk cicho. — Szczęśliwy przypadek... zmarły niedawno ksiądz kanonik Marcin Auspis zostawił notatki.
— Auspis? Mam klucz do tej furtki — Paweł patrzył posępnie w stronę muru.
— Prowadził dziennik, do którego mam dostęp z racji mojej funkcji.
— No i? Ksiądz wciąż wraca do tamtej informacji?
— Wracam, bo polecenie wykonałem rzetelnie. W dzienniku tym, który powierzono mi uporządkować, jak i przygotować do zniszczenia fragmenty godne niepamięci, w dzienniku tym znajduję dużo ciekawych wiadomości, które dla uważnego i skromnego czytelnika... Pamiętnikarstwo jest bowiem moim hobby, jeśli wolno tak duchownemu powiedzieć... Ksiądz kanonik Auspis sięga zatem pamięcią przed pierwszą wojnę światową. I tutaj znów trafił na tragedię wielkiej katolickiej rodziny B. Syn przez lekkomyślność zamieszany w jakieś zabójstwo, skazany, a potem uwolniony z więzienia, dokonuje czynu...
— Już powiedziałem. Wystarczy...
— ... dokonuje czynu... okrutnego bratobójstwa...
— Wystarczy! — zawołał Paweł. — Wystarczy mi tamta poprzednia wiadomość. Że już nie żyje. Proszę wybaczyć — wstał nagle — najmocniej przepraszam, muszę bodaj na chwilę pójść do moich gości. Mam jeszcze kilka przedmiotów, które na pewno księdza zainteresują. Więc do następnego razu... Tak, to wszystko mogłoby kiedyś być ciekawe, ale cóż, nigdy nie gnębiła mnie próżna ciekawość... O jakim bratobójstwie?! — spojrzał nagle klerykowi w oczy, skandując słowa nagłego oburzenia: — Dzisiaj po latach? Czy ksiądz oszalał? Bratobójca nie mógł być oficerem. Ksiądz kanonik Marcin Auspis musiał mieć sklerozę. Bardzo dziękuję. A dla eminencji głębokie ukłony. Rację ma ksiądz biskup, że niegodne pamięci notatki każe wrzucać do kubła.
Wróciła Barbara.
Paweł szybkim krokiem podszedł do starej, zardzewiałej furtki,