Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zepsute jadowitą farbą do włosów — znaczyło się układem warg wykrzywionych i od spodu pogrubionych, z kwaśnym grymasem od żuru, i gapowatym przestrachem w oczach z czasów, gdy strzelał blisko piorun albo ojciec kopał znienacka w tyłek. A tam wszystko od mrugnięcia okiem do kopnięcia w tyłek, wszystko to jest miłość. Być może pochowała już ojca i sama postawiła mu krzyż. Dziś bywa w jazz klubie i krzyżyk na łańcuszku zastąpiła broszką z Cepelii. Wieś skłonna do mistyki — jest z nią równocześnie za pan brat — skłonna jest równocześnie do uwielbienia abstrakcji jako zjawiska nadprzyrodzonego — na które w duchu gwiżdże. Rozum chłopski, najpotężniejszy aparat, jaki zarejestrowano dotychczas, wliczając w to mózgi elektronowe, u samego dna posiada miarę wszelkiej najbardziej skomplikowanej oceny. Felicja przerobiona przez miasto nauczyła się pioruny strzelać sama, i zwłaszcza. Zna cenę, lecz ociąga się z jej ujawnieniem. Duch wiejskiej przekory i złośliwości przemieszany z poczuciem osamotnienia, poprzez świadomość istnienia Diora, przechylił ją ku perfidii. Jest to miejska zdobycz, która w wiejskich rękach nabiera cech okrucieństwa i objawów nagłej nielogicznej dobroci. Nie myliłem się w tej ocenie dzięki szczątkom właśnie chłopskiego rozumu. — W tym jest Coś! — uderzyła mnie nagle dłonią w kolano. — Jest w tym groza — odłożyła kartkę. — Zabolało? Bardzo pana przepraszam.
— Niewątpliwie — potwierdził czarny, który w tej chwili włączył się z oceną, dając Felicji znak, żeby się mitygowała w odruchach. W jego czarnych oczach czaiła się niezdrowa mgiełka, trochę łzawa, i nadawała pozorów wzruszenia. Był chyba gruźlikiem.
— Niewątpliwie — mówił — należałoby się zaznajomić z całością. Czy myśli pan — zapytał — o publikacji?
— Oczywiście — odpowiedziała za mnie Felicja. — Pan myśli — przymrużyła oko. — Spójrz... — pokazała wzrokiem na blondyna. — Ja to panu wydam — oświadczyła. — Postaram się o to.
Czyżby ośmielili się robić ze mnie balona? Blondyn zachmurzył się nagle.
— Myśl sucha — dodała Felicja — relatywna, jest to arcydzieło. Pan wybaczy śmiałość mojego określenia... Ani jednego