Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



Prospekt

Malarz X. powiedział: „Zawsze od czegoś trzeba zacząć”. To jedno po nim zostało. Namalował dużo obrazów, przepadły na strychu, trudniej przepadają rzeźby, lecz są szpetniejsze po śmierci, powiedzenia mają szansę trwania w rodzinie, przechodząc z pokolenia na pokolenie, lecz oderwane od źródła tracą z czasem jasność, Wereszczyński zapamiętał powiedzenie malarza X. i powołując się na Heraklita podniósł je do rangi spojrzenia.
To głupstwo, twierdził, że jakieś tam światy tworzą się, gasną, rozpryskują, dają początek nowym, a nowe noszą już zaczątek kolejnej śmierci. Zimne to i nieludzkie głupstwo, jak życie wewnętrzne soków trawiennych. Cieplejsze głupstwo, gdy stwierdzić, że przebieg życia na ziemi wygląda tak, jakby w momencie końca miał się dopiero zacząć. Lecz jeszcze nie to.
Korzystne dopiero, gdyby spojrzeć wstecz. Nie dla efektu, lecz dla próby. Uruchomić bieg zdarzeń odwrotnie, od końca ku źródłu. Proszę pomyśleć, mówił, moralność, wszystkie nadzieje w marszu ku początkowi. Który już nie istnieje. Wszystkie słowa w odwrocie, w czymś jakby w eksplozji próżni, do wewnątrz. Dla próby proszę pomyśleć o jakimś pierwszym spotkaniu z lat odległych, pierwszej rozmowie, która wstrząsnęła i wydawała się początkiem ery.
Tok tego opowiadania — wyjąwszy prospekt, który jest spisem faktów — biegnie wstecz. Jest zakończeniem historii kilku ludzi. Opowiadanie zaczyna Paweł Małachowski, zamykając je równocześnie. Z tym, że Benedykt Wereszczyński był kiedyś uważany za moralnego sprawcę samobójstwa Filipa, ojca Pawła Małachowskiego. Byli tacy, którzy snuli domysły na temat jakiejś zemsty. Ale, jeżeli zemsta została dokonana w piętnaście lat później,