Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ach, to wujcio! — zawołała wreszcie panna Ksenia z radością. Panna Józia nie zdawała się tej radości podzielać.

Istotnie był to oczekiwany już od dłuższego czasu w Zakopanem brat pani Józefowej i panny Róży, a obu panienek opiekun. Zja-