Strona:Michalina Domańska - Fotografje mówią.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chem. Tylko duchem!... Nie odgadnie nigdy, ile w tem goryczy! — Położyła list na miejscu widocznem.
Jak lunatyczka opuściła dom swój, gdzie zapanowała swawolna miłość, krótka i potężna rozkosz wiosennej nocy...
Szła samotna i wydziedziczona przez park, w którym słowiki miłosne czary sławiły wśród rozkwitających bzów...
Napróżno usiłowała w siebie wmówić, że ona jednak lepszą cząstkę wybrała...