Przejdź do zawartości

Strona:Michał Kajka-Pieśni mazurskie.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I wreszcie karawany cel podróży zdobyły,
Lecz kraj obwarowany, wędrowcy się strwożyli,
Lecz padły w gruzy grody i zamki z ich wieżami,
A pogańskie narody zwaliły się trupami.
Zdobyli wreszcie ziemię na pobyt długotrwały,
Wdarło się wiernych plemię na szczyt potęgi, chwały.
Ku chwale swego Pana ołtarze lud wystawił
I chwaląc Go od rana, Bóg im też błogosławił;
Lecz po niejakim czasie poczynili tam gaje
I spojrzał każdy na się — pogańskie obyczaje,
Rzeźbili bogi sobie — Molocha i Astratę.
Na złość Boskiej Osobie, a sobie na stratę.
Zbroczyli Swiętą ziemię krwią niewinnych proroków
I brzydkich złości brzemię lało się jak z potoków,
A ziemia obiecana, płynąca mlekiem, miodem,
Została zrujnowana wojnami i też głodem.
A jednak z ziemi złości dla ludu Izraela
Weszła gwiazda światłości w osobie Zbawiciela
I Zbawca taki luby opuścił niebios sale,
Bo nie chciał ludzkiej zguby, chciał przywieść ją ku chwale.
Lecz naród Izraela, niewiernych ludów plemię,
Zamęczył Zbawiciela, zbroczył świętą krwią ziemię,
Lecz zbawca zasię ożył tryumfem, wspaniałością
I śmierci kres położył i świeci nam światłością.
A za ich nieprawości, za grzechy i swawolę
Ukrócił pan winności i podał ich w niewolę.
O, ziemio Pańskiej chwały, zniszczona dziś przez wroga,
Gdzie niegdyś wszędzie stały ołtarze na cześć Boga.
O miasto Betlehemie, o święte Jeruzalem,
Dziś Beduina plemię wygłasza w tobie „salem“.
Gdzie zbawca Nazaretu wzywał lud do zbawienia,
Tam Arab z minaretu wygłasza swoje pienia.