Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znalazła się w ławce. Tu schyliła się pobożnie i schowała twarz rozpaloną po niżéj przodu ławki i nie podniosła jéj dopóki nie ochłonęła trochę. — Obecność Kundusi i ojca, którzy tymczasem usadowili się obok niéj, dodała jéj także odwagi i ośmieliła ją podnieść najprzód głowę, potém oczy, potém spojrzéć naprzeciwko, gdzie miał siedziéć on. Ale niestety, zamiast niego, obaczyła dużą twarz Bernardyna, który z kazaniem przyjechał tu z miasteczka. Jakkolwiek znała go i wiedziała, że to jest znakomity kaznodzieja, w tej chwili zrezygnowałaby z przyjemności widzenia go i słyszenia. Wiedziała że to jest grzészna myśl, jednak wolałaby była, żeby ta myśl w téj chwili stała się ciałem i siedziała przed nią w postaci pana Walerego. Miała nadzieję, że lada chwila wejdzie i to sprawiało jéj roztargnienie w modlitwie, bo za każdym szelestem zwracała się ku drzwiom. Ale za każdym razem spotykał ja zawód. Już ksiądz proboszcz kończył mszę ś., obtarł ręczniczkiem kielich i zabrał pełnémi piersiami powietrza do odśpiewania „Ite missa est“, a pana Walerego jeszcze widać nie było. Przeczucia ją zawiodły, a przynajmniéj zawiodły ją o tyle, że ułożyła sobie, iż go zobaczy w kościele — a miała go zobaczyć dopiéro za powrotem do domu. — W czasie bowiem, gdy gorąco molestowała na intencyją jego przybycia — przed ganek dworu lipczyńskiego zajechał lekki powozik z herbem, z lokajem w galonach, który siedział w nim z założonémi rękami, powożony przez swych panów — a właściwie przez młodszego pana. Był to ów pan Walery, o którym czytaliśmy w poprzednim rozdziale i niniejszym, jako był zapisany w serduszku Bronisi. Do tych słów dodamy jeszcze małe objaśnienie.
Walery i Bronisia znali się ze sobą, gdy on miał lat siedmnaście, a ona trzynaście. Majątki ich rodziców