Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

też twarz miał rozpogodzoną, oczy błyszczące, — zacierał ręce z radości, uśmiechał się do projektów, które sobie układał — nucił pod nosem same wesołe pieśni i parę razy pocałował córkę w czoło.
Ktoby był widział w téj chwili żyda, mizernego arendarza, całującego i głaszczącego wiedeńską elegantkę, byłby zapewne zdziwiony tym niezwykłym widokiem. U żydów nie jest to wyjątkowém zjawiskiem. Pozbawieni bytu politycznego, prześladowani, pogardzani — skupili się oni koło ogniska domowego — i wyrobili w sobie cnoty rodzinne. Religia była ich ojczyzną i rodziną, a rodzina — rodzajem religijnego obrządku. Pojęcie to rodziny z czasem rozszerzyło się na takie rozmiary, że cały ten naród stanowi prawie jednę rodzinę dbającą wzajem o siebie, wspierającą się i trzymającą solidarnie ze sobą. Ta solidarność niesłychana — to cement który łączy żydów w taką potężną a dla nas tyle niebezpieczną całość. Walka o byt, jaką to pokolenie prowadzi z nami od kilku wieków, da się porównać do pracy i zmyślności mrówek, które z czasem olbrzymie pnie drzew umią przetrawić i przerobić na własną siedzibę. Po części przerobili już Galicyję, na swoje siedziby, zdobywając powoli piędź po piędzi.
Habe myślał także o zdobyciu sobie w téj obiecanéj ziemi pewnéj przestrzeni. Praca całego jego życia skierowaną była do tego. W kahale wiedziano dobrze, iż celem jego zabiegów był Zagajów i Lipczyny, bo okupił sobie prawo eksploatowania tych dwóch posiadłości dla siebie.
Tu dla objaśnienia czytelników, którzyby nie rozumieli, co znaczy kupienie prawa eksploatowania, powiedzieć muszę, że żydzi jako naród wybrany, uważają się za wyłącznych dziedziców téj ziemi, a posiadanie jéj przez inowierców uważają za zabór — i dążeniem ich jest ode-