Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

teresów. Uważał to za bardzo słuszne. On także chciał mieć pewność w tym względzie i dla tego zdecydował się czekać, a tymczasem zabezpieczyć sobie na każdy przypadek sympatyję panny, gdyż papa oświadczył mu w konkluzyi swéj odpowiedzi, że upodobanie córki ostatecznie rozstrzygać będzie w sprawie jéj małżeństwa i nie chciałby nigdy narzucać jéj męża wbrew jéj woli.
Po takiém orzeczeniu, pan Walery uważał za stosowne porobić pewne starania celem ujęcia sobie panny. Ale niewdzięczna bankierówna nie umiała dostatecznie oceniać zaszczytu, jaki ją spotykał, pozbawiała się dobrowolnie przyjemności bawienia dostojnego gościa, zostawiała go najczęściéj w towarzystwie matki, a sama wsuwała się do swego pokoju lub szła do ogrodu, gdzie na nią czekał sentymentalny buchalter z tomikiem poezyi Heinego, któremi się wspólnie zachwycali.
To już zaczęło niecierpliwić na dobre Walerego. Nie był wcale zazdrosnym, nie szło mu nawet o obrażoną miłość własną, że musiał rywalizować z żydowskim elegantem; ale mu szło poprostu o to, aby taka świetna partyja nie wymknęła mu się z ręki.
Zdecydował się więc użyć wszystkiego dla pozyskania sobie serca milijonowéj Rebeki, jak nazywał żartem bankierównę. Postanowił być czułym jak Romeo, sentymentalnym jak stara panna, nawet zazdrosnym jak Otello. Finansowe jego położenie, zachwiany kredyt, wymagały od niego takiéj ofiary. Uzbrojony w takie postanowienie, wyjechał z domu po pogrzebie ojca, ślubując sobie, że nie wróci, dopóki nie skłoni bankierównéj do stanowczego słowa.
I kto wié, czyby mu się ten atak nie był udał, bo panna Adela była amatorką szumnych frazesów miłosnych; gdyby nie to, że pewnego dnia nadeszła z Wiednia wiadomość o uwięzieniu Goldberga.