Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

warunki bytu i jest silniejszym. Wszystko więc, co działalność moją osłabiać mogło, stać się przeszkodą do urzeczywistnienia mych planów, — odrzucałem na bok. Ze skrupulatnością matematyczną obliczałem się z ludźmi i okolicznościami, uwzględniając li tylko własny interes i bez namysłu poświęcałem wszystko na pastwę temu molochowi, który był mojém jedyném bóstwem. I twój ojciec padł ofiarą dla tych samych powodów. Mając na oku tylko urzeczywistnienie moich ambitnych zamiarów, nie wahałem się użyć nawet niedozwolonych zwykłą moralnością środków, do zdobycia sobie jego majątku, aby mieć jak najwięcéj środków do działania na polu moich przedsięwzięć. W walce o byt słabsi ustąpić muszą — a kosztem ich odżywiać się i utrzymywać musi gatunek silniejszy. Tém rozumowaniem usprawiedliwiałem wszystkie moje czynności. Zapomniałem tylko o tém, że siły nie stanowią wyłącznie potęgi materyjalne ale i moralne, że w walce o byt nie to co silniejsze, ale co szlachetniejsze zwyciężyć musi. Teraz dopiéro przyszedłem do uznania téj prawdy, opłaciłem bolesném doświadczeniem naukę. Idąc przebojem na oślep do jednego, wytkniętego celu, — druzgotałem wszystko po drodze, co mi stało na zawadzie, rodzinne stosunki, przyjaźń, uczciwość, — to téż dziś, kiedy upadłem, pusto koło mnie. Nie ma nikogo, przy kim by serce pokrzepić się mogło. Pogwałcone uczucia ludzkie niszczą się teraz na mnie z całą nieubłaganą zaciętością, uciekają przedemną, kiedy odwołuję się do ich litości. Ha, stało się — rzekł smutniejąc nagle — narzekania na nic się nie przydadzą. Trzeba przynajmniéj naprawić to, co można. Majątek, który zabrałem nieuczciwie oddam ci w całości.
— Ależ stryju, ja tego nie żądam — zaprotestował żywo Teodor — część jakaś wystarczy mi.
— Wolno ci będzie potém zrobić z tém co ci się po-