Przejdź do zawartości

Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lowego niepowodzenia, ma zabezpieczony odwrót do milijonowéj fortuny bankiera, przez małżeństwo Walerego z jego córką, które codzień stawało się prawdopodobniejszém. Baron bowiém nie tylko okazywał wiele przychylności jego synowi, ale widocznie staranie się jego o rękę córki, dogadzało dumie bankierskiéj, i nie taił się z tém że radby był wejść w bliższe stosunki familijne w kraju, do którego żywił tak gorącą sympatyję. Nie ulegało wątpliwości, że mówiąc tak, miał na myśli rodzinę Czujkow. Małżeństwo więc było tylko kwestyją czasu.
Tak stały rzeczy, gdy pewnego dnia nadeszła telegraficzna wiadomość z Wiednia o nagłym spadku wszystkich papiérów na giełdzie. Wiadomość ta jednak nie zrobiła wielkiego wrażenia. Wiedziano z doświadczenia, że nieraz papiéry w ten sposób spadały i znowu podnosiły się, spodziéwano się więc, że za parę dni nadejdzie wiadomość o podniesieniu się walorów. Ale nadzieja ta zawiodła. Papiéry spadały coraz bardziéj z przerażającą szybkością. Ci, którzy nie mieli na razie funduszów na pokrycie różnicy, zmuszeni byli sprzedawać papiéry swe za bezcen lub dawać zabezpieczenie na posiadłościach swoich. Kilkadziesiąt osób potraciło w ten sposób w przeciągu kilku dni całe mienie, nabywane długą i mozolną pracą. To rzuciło popłoch. Filija banku barona była w oblężeniu przez wystraszonych akcyjonaryuszów. Przybiegano ze wszech stron radzić się, ale nie umiano im dać innéj rady, tylko aby wyczekiwali.
Czujko przyjechał także do bankiera. Zastał go wybierającego się do Wiednia. On sam, jak mówił, nie umiał sobie wytłomaczyć téj niezwyczajnéj sytuacyji i dla tego jechał zasiągnąć na miejscu pewniejszych wyjaśnień i wskazówek. Znać było po nim, że i jego wypadki te zaskoczyły niespodziewanie i zmieszały mocno. Czujko uważał