Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



III.
Co ich zbliżyło?

Czy przypominasz sobie czytelniku tę chwilę, kiedy na twoich piersiach spoczęła po raz pierwszy główka kobiéca — mówię tu o kobiécie, dla któréj prócz miłości, czułeś szacunek. Jeżeli miałeś taką chwilę w życiu, to ją pewnie pamiętać musisz, bo uczucie, jakie wtedy ogarnia całą istność naszą, zapisuje się głęboko w pamięci. W chwili takiéj słaby uczuwa się silnym i odważnym, samotnikowi i siérocie zdaje się wtedy, że odnalazł rodzinę swoją, niedowiarek zaczyna wierzyć w nadprzyrodzone potęgi i świat zaziemski, nawet zły człowiek uczuwa jakieś szlachetniejsze popędy budzące się w jego duszy. Kobiéta, która w zaufaniu składa głowę na twojéj piersi, pomnaża niejako twoją ufność, a uczucia jéj udzielają się tobie i stajesz się już od téj chwili odpowiedzialny za szczęście téj istoty.
Takiego uczucia doznawał Teodor w powrocie z Lipczyn. Wprawdzie zbliżenie się do Bronisi było przypadkowe, chore dziéwczątko bezwiednie wśród gorączkowych majaczeń rzuciło się w jego objęcia, a mimo to czuł się odtąd jakoś bliżéj niéj, i niejako związany względem niéj pewném sympatyczném uczuciem. Ta chwila kiedy ją tulił w swoich objęciach, stała mu wciąż przed oczyma, a wrażenie to było tém silniejsze, że pierwszy raz w życiu to mu się zdarzyło. Surowa moralność, w jakiéj się wychował