Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

udzieliło-i choć obcy, z bijąceni sercem oczekiwałem skutku gry Edmunda. Skutek był nadspodziewany — huczne brawa wybuchnęły po grze jego — sama diwa klaskała i rzuciła bukiet artyście. Aniela rozpłakała się z radości i dostała drżenia serca. Musieliśmy ją wyprowadzić z sali przed skończeniem koncertu. Najwięcej ją to martwiło, że Edmund, nie wiedząc, iż wyszły, będzie czekał na nie u wyjścia. Dla uspokojenia jej, ofiarowałem się wrócić, skoro je odwiozę do domu i uwiadomię Edmunda. Ale Edmund nie czekał-spotkałem go wyprowadzającego diwę do powozu. Tak był zajty, rozpromieniony, że nie przyszło mu nawet na myśl, gdy mnie zobaczył, spytać o Anielę. Odjechał z diwą. To mi dało dużo do myślenia. Jeżeli artysta, w chwili tryumfu, nie czuje potrzeby podzielenia się swejem szczęściem z osobą, którą kocha, nie kocha jej z pewnością, kocha tylko albo siebie, albo inną. Takie uwagi wałęsały mi się po głowie, gdy wracałem do domu.Oczekiwały mnie, a raczej jego, bo ledwie otworzyłem bramę, wyszły obie do sieni. Nie miałem odwagi powiedzieć im prawdy. Skłamałem, że nie widziałem się wcale z Edmundem, że pojechał prosto zmęczony-podobno wzruszeniem i wrażeniem tego wieczoru. Uwierzyły.
Ciekawy byłem, jak Edmund usprawiedliwi się z tego i właśnie myślałem o tem dnia następnego rano przy wychodzeniu z domu, gdy naraz jakiś krzyk straszny, nieludzki prawie rozległ się w domu. Krzyk pochodził z mieszkania sióstr. Pobiegłem co tchu na dół, pełen niedobrych przeczuć, i od służącej, biegącej z kuchni z flaszką octu i wodą, dowiedziałem się, że starsza panienka zachorowała nagle. Józia blada, zmieniona, przerażona, wybiegła naprzeciw służącej, nie mogąc się doczekać, i chwyciła jej z rąk flaszkę, -a do mnie rzekła ściśnionym głosem: Na miłość Boską doktora prędzej I Słowa te gnały mnie do miasta jak wiatr. W kwadrans powróciłem już z doktorem razem.W czasie, kiedy doktor badał chorą, miałem czas spostrzedz, że na biurku Anieli leżał jakiś pakiecik świeżo