Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stary rozgadał się o swojej biedzie, która, wraz z latami, coraz więcej go uciskała. Sam zarobić mógł niewiele. bo nie miał już dość siły do wiosła i sieci; a jeżeli czasem wybrał się na połów, to musiał brać do pomocy sąsiada, z którym dzielić się musiał mizernym zyskiem. Co rok stawał się niedołężniejszym, aż w końcu sprzedał łódź, bo jej już używać nie mógł; zaledwie tyle miał jeszcze siły, że drżącemi od starości rękoma naprawiał sieci sąsiadów i zarobił sobie czasem na grudkę soli i paczkę tytuniu. Wraz z nim i chałupa jego pochyliła się od starości. Strzecha poczerniała od mchów i porostów, zaklęsła w kilku miejscach, ściany się pokrzywiły, a nie było na to, by je podeprzeć i zrestaurować. A w izbie było coraz puściej, bo co można było sprzedać lub zastawić, to córka dawno wyniosła do żydów, by mieć z czego wyżywić dzieci i ojca.
Mimo takiego ubóstwa, staremu rybakowi ani razu nie przyszła’ ochota rozwiązać sznurek pugilaresu i pomódz sobie pieniędzmi, które tam, według wszelkiego prawdopodobieństwa, być musiały. Uważał sobie za grzech myśleć o czemś podobnem. Depozyt chował jak świętości, których się dotknąć nie śmiał.
Przyszło w końcu do tego, że grunt i połowę chałupy sprzedać musiał. Kupił to żyd i nawet nieźle zapłacił, bo odkąd w radzie miejskiej krakowskiej jeden z radców zaproponował wybudowanie drugiego mostu pod Zamkiem. żydzi z skwapliwością wzięli się do zakupywania gruntu w tych okolicach, choć urzeczywistnienie projektu Bóg wie kiedy nastąpi. W nadziei przyszłych; zysków, nie żałowali pieniędzy i jeden drugiego podkupywał.
Tej skwapliwej przezorności winien był Dominik, że dość korzystnie sprzedał swój kawałek gruntu. Ale pieniądze nie utrzymały się długo u niego. Część poszła na wykupienie copotrzebniejszych rzeczy z zastawu, część ’dostała się Magdusi, — i bieda wróciła znowu, tylko jeszcze przykrzejsza, niż dawniej, bo cała rodzina rybaka mieścić si teraz musiała w jednej izbinie, gdzie był zaduch nie do