Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




I.

Siedziało ich dwoje w grabowéj altanie. — Wypadek to tak często powtarzający się w powieściach, romansach i w poezyi, że nie ośmieliłbym się nudzić nim, jak pan Jowialski pięknych czytelniczek, gdyby nie to, że para moich kochanków, zamiast gruchać miłośnie, jak każe regulamin romansowy, czytała Stuarta Milla: «o poddaństwie kobiet», to jest właściwie on czytał, a ona, siedząc naprzeciw niego, słuchała go z powagą i uwagą tak wielką, że od natężenia myśli, smagława jéj twarzyczka rozpaliła się gorączkowym rumieńcem i drobne perełki potu zarosiły czołko, do czego niemało przyczynił się także upał południowy, którego gorące tchnienie nawet w cienistéj altanie czuć się dawało.
Panienka była w ciemnéj, bareżowéj sukience, opiętéj lakierowanym paskiem, włosy miała gładko uczesane, haftowany maleńki kołnierzyk i takież mankietki, żadnego kwiatka we włosach,