Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niedbywany przez ojca, chował się między służbą i miał sposobność od wczesnej młodości obserwować ludzi z odwrotnej strony, nie tak, jak się przedstawiają, gdy im idzie o to, aby się najlepiej prezentować. Nikt nie dbał o malca, to też nie starał się przedstawiać mu się w korzystnych barwach, nie zwracano na niego wcale uwagi; ale za to on przypatrywał się wszystkim bardzo uważnie, mało mówił, ale za to dużo słyszał i widział.
Nasłuchał się nieraz w czeladnej izbie, jak służba. która w oczy nadskakiwała swoim panom, łasiła się, pochlebiała, za plecami wyśmiewała ich przywary, sposób mówienia, chodzenia, jak chełpiła się przed sobą najrozmaitszemi sposobami oszukiwania i wyzyskiwania swoich służbodawców
W alei lipowej spotykał nieraz swoją piękną macochę w objęciach jej kuzynka Adolfa. Sierotka liczył dopiero lat dziesięć, ale już był dosyć rozumny na to, aby zrozumieć, że schadzki te odbywały się bez wiedzy ojca, że pieszczoty macochy i jej kuzyna, przekraczały granice najpoufalszego pokrewieństwa. — Zauważył także, że siostra jego macochy, osoba znacznie starsza od niej i wielce nabożna, protegowała ten stosunek, a swoją drogą tak umiała ująć sobie jego ojca, że stary poddał się zupełnie jej wpływowi i uważał sobie za największą przyjemność spełniać jej życzenia.