Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

odmawiał pomocy, wsparcia, tylko dawał je w sposób taki, jakby mówił: masz, a odczep się i daj mi święty spokój. — Świadczył ludziom wiele dobrego, ale mówił o nich jak najgorzej.Przez ten czas, który przebywałem w jego towarzystwie, nasłuchałem się tyle zjadliwych uwag o ludzkiej przewrotności, że jeżeli nie zostałem do reszty pesymistą i mizantropem, zawdzięczyć to mogę tylko memu łatwowiernemu usposobieniu, które mimo przykrych często doświadczeń i zawodów w życiu, pcha mnie w objęcia ludzi i każe wierzyć w ich uczciwość.Maniakowski nie wierzył w nią oddawna, w objawach sympatyi i życzliwości podejrzewał interesowność i utrzymywał, że ludzie o tyle się kochają, o ile się potrzebują.
Z początku sądziłem, że to tylko chwilowe rozgoryczenie, powstałe w skutek rozdrażnienia, w jakie go wprawić mogła jaka przykra choroba. — Położenie jego było rzeczywiście bardzo przykre — był niby majętnym, podobno nawet bardzo majętnym, a nie mógł używać za swoje pieniądze nawet tych przyjemności, jakich sobie najlichszy żebrak pozwolić może, to jest świeżego powietrza, słońca, widoku świata. — Ogród jego wspaniały, urządzony z przepychem i smakiem artystycznym, przedstawiał się o tej porze (bo właśnie w lecie wypadła jego choroba) w całej bujności i rozkwicie; najrozmaitsze odmiany róż, werben, lewkonij, rozrzucone w ma-