Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/323

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jeżeli napisałem: podług opowiadania waryata — proszę nie uważać tego jako fikcyę.
Waryat ów istniał rzeczywiście, znali go dobrze i pamiętać muszą ci wszyscy, którzy zwiedzali szpital krakowski między rokiem 1847 a 1876, przeszło 30 lat bowiem był on stałym jego mieszkańcem, a może jest jeszcze, jeżeli nie umarł.
Nazywał się — ba! kiedy nazwisko jego zupełnie wyszło mi z pamięci, bo to już będzie kilka lat temu, jak go widziałem; pamiętam tylko, że się kończyło na ski. Poznałem go w kancelaryi dyrektora, do którego udałem się o pozwolenie zwiedzenia zakładu... Na nieszczęście tak się wydarzyło, że i dyrektor i asystent jego byli właśnie zajęci rachunkami rocznemi, które śpiesznie trzeba było wysłać do wydziału krajowego, nie mieli więc czasu towarzyszyć mi w tej podróży po celkach szaleńców.
— Ale to nic nie znaczy — rzekł dyrektor — jest właśnie Ski, on pana oprowadzi — i zwracając się do mężczyzny, który w tej chwili