Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nów się, gdzie jesteś? to pani Dulska, o której ci pisałem.
— Więc ona była matką mojej Waleryi! a mnie to ani przez myśl nie przeszło — zawołał, całując ręce staruszki, trzęsącej się od wzruszenia.
— Jakto? Więc panna Walerya?..
— Jest tą nieszczęśliwą szwaczką, która wam tak spokój zamąciła — odezwała się stara Dulska ze łzami w oczach.
—Ach! daruj, moja kochana, że pozwoliłam sobie ubliżyć jej, dotknąć was — tak boleśnie!... Gdybym była wiedziała, że to twoja córka, czyż bylibyśmy stawiali jakiekolwiek przeszkody?
— O, matko moja! — zawołał uradowany Juliusz, rzucając się do nóg matce.
— Będę dumną z takiej synowej — rzekła, wyciągając ramiona do Waleryi, przekonana, że się w nie rzuci z podziękowaniem.
Ale Walerya cofnęła się o parę kroków przed tą oznaką serdeczności i rzekła:
— Daruj pani, że nie mogę przyjąć tego zaszczytu. Sama pani powiedziałaś przed chwilą, że nie mogłabyś wpuścić szwaczki do waszego domu w charakterze synowej.
— Jesteś córką obywatelską — przerwała jej Nabielowska.
— To nie moja zasługa. Jestem szwaczką, jak się pani podobało mnie nazwać, i dumną jestem z tego. tytułu, bo sobie zapracowałam na