Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

datku artysta, i to wcale zdolny artysta, oddający się sztuce z zamiłowania. Poznał Waleryę, malując jej portret, i zakochał się, a wkrótce potem oświadczył się. Zdawało się, że to powinno jej było pochlebiać, że najchętniej zgodzi się na to małżeństwo; a tymczasem odmówiła. Dlaczego? Bo, jak się wyraziła, nie mogłaby iść za mąż za człowieka, któregoby nie kochała z całej duszy; a że baron nie wzbudzał w niej takiego uczucia, więc nie mogłaby z czystem sumieniem przyjąć jego ręki. Napróżno matka perswadowała, siostry namawiały; nic nie pomogło i baron poszedł z kwitkiem. No, ale z tobą rzecz inna. Do ciebie od pierwszej chwili powzięła ona szczególniejszą sympatyę; podobno, jak wróciły od tego Skoczkowskiego, gdzieście się to poznali, to potem coś przez tydzień nagadać się z matką o tobie nie mogły; ciągle tylko ty byłeś na tapecie, — tak mnie przynajmniej Julcia mówiła; a znowu ja z mojej strony zauważyłem, że, jak się zbliża ta godzina, w której zwykle przychodzisz do nas, to Walerka zawsze przedtem pod jakimś pozorem wymknie się z pokoju na drugą stronę do salonu, żeby sobie włosy poprawić, jakąś kokardkę przypiąć, w której wie, że jej do twarzy. To niby mała rzecz, ale wiele mówi. Ja, widzisz, przyzwyczaiłem się uważać na takie drobnostki, bo przez tyle lat siedzę między samemi kobietami, to nauczyłem się odgadywać je i rozu-