Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ona nie ma prawa odzywać się w tym względzie. Kobieta z taką reputacyą...
Ale widzisz, ma firmę, parawan, ma męża, który przed światem bierze odpowiedzialność za jej czyny. Skoro on wprowadza ją sam na salę balową, my nie marny prawa wglądać w ich domowe sprawy; gdy tymczasem ta twoja panna Walerya chce wejść przemycanym sposobem, pod firmą jakiegoś Mulińskiego.
— Wszak to jej szwagier?
— Tak, tylko że ten szwagier mniej jeszcze potrzebny na balu, niż sama panna. W każdym razie wplątałeś się w głupią kabałę i będziesz miał z tego kłopot.
—Wiadomość ta zafrasowała rzeczywiście Juliusza; nie myślał, że sprawa ta nabierze tyle rozgłosu. — Ale kto mógł doktorowej powiedzieć o Waleryi, kiedy zaproszenie brzmiało na nazwisko szwagra?
— Kto? Ona sama. Pilno jej było pochwalić się z tem przed doktorową. Radzę ci zażegnać tę burzę, bo będzie awantura.
— Ale jak?
— Bardzo prostym sposobem. Napiszesz grzeczny list, przeprosisz, że się pomylono w zaproszeniu, zwrócisz pieniądze, jeżeli już dali za bilety, i historya skończona.
Propozycya ta wydawała się Juliuszowi tak haniebną, że oburzyła go do głębi. Jeżeli dotąd