Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lowego. Pochlebiało to niemało dumie i próżności naiwnych mieszczan, że sam hrabia własnoręcznie się fatygował zapraszać ich na ten bal, i uważali sobie za obowiązek grzeczności, spełnić życzenie tak dostojnej osoby. Nie iść, zdawało im się uchybieniem, zbrodnią, brakiem wychowania. Do tego jeszcze rozgłoszono po” głoskę po mieście, że ograniczono liczbę zaproszeń, że tylko wybór towarzystwa dopuszczonym będzie do udziału w balu. Każdy więc, kto otrzymał zaproszenie, uważał sobie to za zaszczyt, że go dopuszczono tam, gdzie nie wszystkim wolno będzie się znajdować, i uradowany tem wyszczególnieniem, wybierał się z rodziną, choćby przyszło zastawić się, zapożyczyć. Tych zaś ojców i mężów, którzy, się pokazali nieczułymi na podobnego rodzaj u ponęty, atakowały żony i córki w najrozmaitszy sposób, to prośbami, to łzami, to spazmami, to pochlebstwami i przymilaniem się! aby ich tylko namówić do pójścia na bal, a właściwie do wyliczenia z góry potrzebnych funduszów na toalety. Już na 3 tygodnie przed balem rozpoczęło się między paniami, które miały być na tej zabawie, gorączkowe, ruchliwe życie, bieganiny po bławatnych sklepach, magazynach, narady z modniarkami, wybadywanie się wzajemne, jak która będzie ubrana, skąd sprowadza meterye, gdzie je każe robić? Okłamywano się wzajemnie, aby nie zdradzić tajemnicy kroju, koloru, ktorąby druga zużytko-