Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do mego urodzenia, na wydelikaconego paniczyka, któryby umiał paplać po francuzku, kłaniać się ładnie, ruszać się zgrabnie w salonie, posiadał szyk i dobre maniery. Oprócz mnie, jedna z nich wychowywała pieska, kto wie, czy me więcej jeszcze pieszczonego odemnie, druga kotkę angorską, a trzecia kanarki, przeto przychodziło nieraz do kłótni między ciotkami, stajacemi żarliwie w obronie swoich ulubieńców.Oprócz tego, haftowały ornaty i antypedya do kościołów, całowały nabożnie młodych księży po rękach, bieliły sobie twarze, czerniły bliźnich, zwłaszcza rodzaju żeńskiego, i bywały na wszystkich kazaniach i nabożeństwach, będących w modzie w sferach arystokratycznych. Mnie, jak ci wspomniałem, pieściły bardzo, współzawodnicząc w tym względzie z sobą, która też więcej popsuje mnie swoją pobłażliwością, dobrocią i dogadzaniem.mi we wszystkiem, Jak mnie wychowały, wiesz o tem najlepiej, bo kolegowałeś ze mną lat kilka. Niecierpieliście mnie wszyscy w klasie, że nie żyłem z wami, że traktowałem was z góry, z lekceważeniem i przyjaźniłem się tylko z dwoma hrabiątkami i tym tłuściutkim baronikiem o przymróżonych oczkach. Pamiętasz go?
— Doskonale! Zawsze po lekcyach szkolnych chodził do biblioteki wertować Niesieckiego i Paprockiego, odszukując w nich przodków swoich i swoich kolegów, aby wiedział, z kim mu żyć wypada, a z kim nie.