Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zaraz ją mieć będę. Panie Skoczkowski!
— Do usług.
— Postaraj mi się pan o jaką damę do kadryla.
— Jeżeli tylko będzie która wolna, bo ja Panie Dobrodzieju staram się zawsze o taką ilość tancerzy, aby żadna dama nie siedziała, to już moja zasada. Ale rozpytam się jeszcze, może która przypadkowo nie angażowana.
To powiedziawszy, poskoczył żywo w stronę dam.
— A wy nie myślicie tańczyć? — spytał Bolek kolegów.
— Kadryla? ani myślę — odrzekł Edward to wcale nie zabawne, trzebaby rozmawiać, a ja za wygodny jestem na to. Wirowe tańce to co innego.
— Ja także piszę się tylko na wirowe rzekł Franuś — mam apetyt na Rubensowskie kształty.
— Jeżeli cię tylko tutejsza młodzież dopuści do nich.
— Postaram się wcześnie o to.
— No cóż? — spytał Bolek nadchodzącego gospodarza.
— Wszystkie zajęte, chybaby moja żona.
— Niech będzie pańska żona.
— Zaraz. Melanko, Melanko! — zawołał na tłustą, przysadkowatą jejmość w czarnej sukni, mocno wydelkotowaną, która właśnie od drzwi