Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

raz do poznania, jak mile widzianym jest przez panienkę. Robiła to bardzo oględnie, żeby nie wyglądało, że się z nią narzuca. Duma j ej nie pozwalała na to, bo ona chciała, żeby się o jej panienkę dobijano jak o skarb jaki i nieledwie na kolanach proszono o nią, Ale o ile mogła bez ubliżenia panience, zdradzała przed nim jej skłonność i życzliwość.
Akademik zdawał się być tem bardzo ucieszony, wdzięcznym był za życzliwość, ale ani na włos nie posunął się dalej w stosunku do panny. To już Kasię zaczęło gniewać na dobre.
— Na co on jeszcze czeka? — pytała niezadowolniona, a gdy jej Lucynka wytłumaczyła, że pan Hipolit czeka może na to, aż zda egzamina, odpowiadała jej zawsze:
— Przecież do kochania niepotrzeba egzaminu. Nikt tu nie wymaga, żeby się od razu żenił, ale niech się przynajmniej oświadczy, żeby się już raz wiedziało, czego trzymać, bo jak nie, to niech innym po próżnicy miejsca nie zabiera.A rozumie się. Nie jedenby może miał także szczerą intencyę do panienki, ale jak widzi kawalera jaki taki w domu, to nie ma śmiałości.
Rada nierada jednak musiała uzbroić si w cierpliwość i czekać razem z panną na ten egzamin. Ale mijały lata, a o tym egzaminie ani słychu. Co więcej; dowiedziała się za pomocą swojej tajnej policyi, że kawaler w ostatnim roku dla braku funduszów całkiem zanie-