Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jej serca, a wejście do pokoju wywoływało żywe rumieńce. Jeżeli się czasem zdarzyło, że nie przyszedł o zwykłej porze, albo się przez parę dni nie pokazał, to sobie miejsca znaleźć nie mogła.
Były to widoczne oznaki budzącej się miłości, których jednak pan Hipolit zdawał się nie uważać, bo nie wpłynęło to zupełnie na zmianę jego postępowania. Chodził, jak dawniej, regularnie co niedzielę na kwartety, w dnie powszednie na tria i duety, weszło mu to w zwyczaj i stało się niejako nałogiem, trzeba już było bardzo ważnej przeszkody, aby opuścił który wieczór.
W chwilach zaś wolnych od grania, jeżeli rozmawiał z panną to albo o muzyce, albo o potocznych rzeczach. Nigdy rozmowa ich nie przybrała czulszego charakteru, nigdy nie przyszło mu na myśl, żądać od niej czegoś więcej jak przyjaźni.
Uważał ją jako siostrę, jak przyjaciółkę, me przypuszczając wcale, — żeby i ona mogła dla niego żywić inne uczucia.
Lubił zarówno córkę i ojca, dobrze mu było w ich domu, bo mu zastępowali rodzinę, której już nie miał i w tym stosunku pozostawał względem nich niezmiennie, co starą Kasię do desperacyi doprowadzało.
Z początku przypuszczała, że to z nieśmiałości, więc próbowała ośmielić go, dając mu nie-