Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jako Izrael nad Eufratem
Na polach leżał jak na całunie,
Blady i niemy, przy krwawéj łunie.

Pod tą ognistą twojego gniewu
Świątynią, Panie, klękam bolesny,
I popiół gruzów miasta mojego
Sypią na głowę jako szron wczesny,
Na usta, jako żałobę, kładną,
Po mojém szczęściu i ślub ci czynią,
Że nosić będą ją w wszéj godzinie,
I niechcą widzieć w duszy wesela,
Póki to miasto nie wstanie ładne,
Potężne; póki Zygmunt z Wawela
W pieśń Wielkanocną się nie rozjęczy.
A jeźli kiedy w płacze łabędzie
Rozpuszczę lutnię — nie o mnie będzie
Płacz, ale z bólu, co naród dręczy.
Jeźli do modlitw ręce rozłożę —
Nie za mnie modlić się będę. Boże!