Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co to jest? Chryste
Gdzie miasto moje? — morze ogniste
Szaleje w miejscu gdzie miasto było;
Bałwany czarne dymów się wiją,
Piętrzą się z ogni i w niebo biją, —
A wieże toną — a pod mogiłą
Ogni, we dzwony na trwogę walą,
I ludzie dziką wrzawą się żalą.

Straszne, bolesne były to chwile!
Lud po kościołach tarzał się w pyle,
I wołał z jękiem, trwogą przejęty:
O nieśmiertelny! o mocny! święty!
Od ognia racz nas zachować Panie!
O Matko uproś, odwróć karanie! —
A ogień ludzi z świątyń wyrzucał
Szydząc i w twarze świętych się rzucał.
I od téj świątyń płonących świecy
Straszny blask padał po okolicy,
I lud bez dachu, skłócony z światem,