Przejdź do zawartości

Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A nam skarga strasznie usta bieli,
I westchnienie mamy na oddechu —
Toby dziwno było nam wśród śmiechu.
Chodzimy lepiéj w równie miły bracie,
W takie miejsca kędy mogił wiele,
Smutku wiele, gdzie w żałobnéj szacie
Ludzie płaczą, modlą się w kościele,
To nam będzie bracie w takiéj ziemi
Jakby w domu, jak między krewnemi.

STACH (smutno).

Inne życie dumałem ja sobie;
Ale teraz, kiedym ojcem tobie,
Matką, bratem —

TERESKA.

i oczami memi —

STACH.

To bez płaczu pójdę z mojéj ziemi,
I pracować będę całą siłą,