Strona:Michał Bałucki. Szkic literacki.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dopókąd hrabia na herbatę do niego się nie zapowiedział. Albo ów Baryłkiewicz (Byle wyżéj), zasklepiony w przesądach o godności majsterstwa cechowego, pełen pozy jak grand hiszpański. A ów Jakób Sikorski (Biały murzyn), z całym swym heroizmem posłuszeństwa, a owi rozliczni obywatele miastowi (Karykatury), wdziewający kontusze na przybycie księcia pana i t. d.
Nie poszedł Bałucki po za styczniowe czasy w cynizm niwelatorski pozytywistów, wyrosłych z nihilistycznego podlewu, ale téż nie wyszedł z tego zaklęcia, w jakie go wprawiła piosnka „Cześć wam panowie za wasze kajdany“ i nie przebrzmiało w nim echo walk „z białymi“. Stanął na punkcie styczniowych prądów i kocha naród tą miłością, jaką te prądy niosły, a uprzedza się owych czasów uprzedzeniem.
Do rozlicznych nieszczęść naszych w porozbiorowéj epoce, przyplątała się jeszcze epidemia dzielenia się na demokratów i arystokratów. Zrozumiały ten przedział w onczas, gdy istniały jeszcze resztki przywilejów szlacheckich, gdy prawo uznawało różnicę stanów. Postęp domagał się w imię sprawiedliwości Bozkiéj i ludzkiéj usunięcia różnic, stare nawyki