Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wstręt do niego. Zrobiłam to tylko dla ojca, że nas zaręczono, bo od tego człowieka zależy los mojego ojca. Co jest między nimi, ja nie wiem, tego mi ojciec nie chciał nigdy powiedziéć. Mówił mi tylko, że ten człowiek może go zniszczyć i zgubić zupełnie; dlatego nie trzeba nam go drażnić. Ojciec przyrzekł mi święcie, że żoną jego nigdy nie będę; ale narzeczoną muszę udawać czas jakiś, dopóki nie uwolnimy się od jego wpływu.
— Czy to jaki bogaty człowiek, że takie ma wpływy?
— Nie, a przynajmniéj ja nie wiem o tém. Jest komisantem jakiegoś domu handlowego, jeździ wiele i ma rozliczne stosunki. Odwiedzał mnie tu kilka razy, ale zawsze z moim ojcem. Wtedy, kiedy go pan widziałeś, pierwszy raz odważył się przybyć sam. Poskarżyłam się za to na niego przed ojcem i chciałam zerwać wszystko; ale przyrzekł, że więcéj już nie dopuści się czegoś podobnego.
To wyjaśnienie żydówki rozwiązało mu w sposób bardzo prosty zagadkę, w któréj fantazya jego i podejrzliwość upatrywały jakieś tajemnice i zawiłości. Cóż mogło być naturalniejszego nad to, że żyd, spekulujący zbożem, był w stosunku pewnéj zależności od komisanta, który miał stosunki z zagranicznemi targami, że chciał z nim utrzymać dobre stosunki i na ten cel poświęcił, a przynajmniéj pozornie ofiarował córkę swoję. Była to czysta spekula-