Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/358

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale aptekarz niewiele przykładał wiary do zdolności doktora i w ogóle do całéj medycyny, więcéj wierzył w silny organizm chorego, w jego dwadzieścia trzy lata, i nie tracił nadziei. Teraz, z przybyciem Amelii, wiara jego wzmogła się jeszcze bardziéj, bo do pomocy przybywał jeszcze jeden czynnik; miłość, a on, choć naturalista, nie przeczył wpływom moralnym na organizm, zwłaszcza, że u Jana choroba wzięła początek z moralnych pobudek. Miał tedy nadzieję, że obecność osoby, dla któréj Jan żywił zawsze głębokie uczucie, zbawiennie wpłynie na przebieg choroby, i dlatego twarz mu się rozjaśniła, kiedy, wszedłszy, zobaczył Amelią przy łóżku Jana.
— Otóż mamy nową armią do pokonania i odparcia nieprzyjaciela — rzekł z humorem, chcąc rozjaśnić trochę zafrasowane oblicza kobiet. — Stara armia — dodał, zwracając się do Leszczycowéj — będzie mogła wypocząć dzisiaj, a my z panią będziemy téj nocy wartę trzymali przy chorym.
Powiedział to z umysłu, aby nakłonić Leszczycową do udania się na spoczynek, wiedział bowiem od doktora, że ta noc będzie decydującą, chciał więc staruszce oszczędzić boleści, gdyby choroba zły koniec wziąć miała. Leszczycowa niebardzo dała się namawiać na to, — była tak znużoną, bezsilną, że z trudnością mogła się utrzymać na nogach, a powieki co chwila opadały na senne oczy. To téż zaledwie