Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/294

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc ojciec mój miał zmienić nazwisko? Nia nazywa się Leszczyc?
— Tak on utrzymuje.
— I do niego ma się odnosić ta jakaś tam sprawa kryminalna? — spytał Jan drwiąco. — Czy wytłómaczył wam, co to ma znaczyć?
— Tego nie wytłómaczył nam dokładnie; mówił niby coś o przeszłości, o jakiémś nadużyciu zaufania, jakiego się twój ojciec niby miał dopuścić...
— Podlec! kręci, jak może, by wykręcić się od pojedynku, którego się boi. Podstawieniem ojca mego chce przewlec sprawę, ale to mu się nie uda. Dziś jeszcze napiszę do ojca mego, aby albo listownie zadał kłam temu, albo, jeżeli może, sam przyjechał. Zrobi to z pewnością, gdy mu napiszę, że tu idzie o nasz honor. A wtedy zobaczymy, czy potwarca będzie miał bezczelność powtórzyć mu to w oczy.
Aptekarz miał zamiar z początku radzić Janowi, aby zaniechał tego kroku i nie mieszał w tę sprawę ojca; chciał przedstawić Adolfa jako człowieka, na którego gadanie nie warto zważać. Chciał to zrobić, by oszczędzić synowi bolesnego rozczarowania, gdyby w istocie stary Leszczyc był winnym, co było dosyć prawdopodobném. Ale wnet przyszło mu na myśl, że może akta kryminalne odnoszą się do kogo innego tego samego nazwiska, że może stary Leszczyc, który w latach, kiedy ów proces się odby-