Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spółką właścicieli kopalni nafty. Chciał miéć coś pewnego w ręku, aby można było na seryo myśléć o małżeństwie z Amelią. Chrzest jéj miał się odbyć za jego powrotem. Tymczasem kobiety zajęły się szyciem wyprawy, a podczas szycia snuły się marzenia i projekta, jak złote nici. Jan sprawił im niespodziankę swoim powrotem, bo wrócił o parę dni piérwéj, niż myślał. Amelia nic nie wiedziała jeszcze o jego przybyciu; to téż, nie zastawszy jéj u rodziców, poszedł do jéj mieszkania, aby ją powitać coprędzéj. Spotkał właśnie Surę, wracającą do domu, wszedł więc bez dzwonienia, na palcach, otworzył drzwi po cichu, aby nagle, niespodzianie zjawić się przed nią. Stała właśnie przed lustrem i przymierzała jakiś naszyjnik. Chciał niepostrzeżony zbliżyć się do niéj i zasłonić jéj oczy; ale zobaczyła go w lustrze, krzyknęła z radości, rzuciła naszyjnik na ziemię i z rozwartemi ramionami upadła w jego objęcia.
— Wróciłeś? Ach, jak to dobrze! jakiś ty dobry! — mówiła, tuląc się do niego z nieopisaną uciechą. — Wszystkim nam tu było bardzo smutno bez ciebie.
— I pocieszaliśmy się przymierzaniem naszyjników — odezwał się Jan żartobliwie.
— A, prawda? jaki piękny? — rzekła, podnosząc z ziemi naszyjnik i pokazując go Janowi — to prezent ślubny od ojca; mówił mi wprawdzie, żeby tego