Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piérwszy podobny wypadek w naszém mieście. Sam biskup obiecał mi przybyć, a ja i panna matka będziemy chrzestnemi matkami. Taki honor nie każdą spotyka. Jestem pewna, że dziewczyna nabierze ochoty, skoro się o tém dowié. Czy ona tu nie będzie teraz u pani. Chciała-bym się z nią koniecznie widziéć.
— To najlepiéj będzie, jeżeli pani sama pójdzie do niéj. Mieszka niedaleko ztąd, przy uliczce ogrodowéj.
— Tam może zaduch, fetor, jak zwykle w żydowskich domach.
Leszczycowa uśmiechnęła się z politowaniem. Panna Zenobia spostrzegła się, że tém zapytaniem skompromitowała swój zapał religijny i prędko dodała:
— Mniejsza o to. Tam, gdzie idzie o zwycięztwo Kościoła, każdą ofiarę zrobić trzeba. Zresztą wezmę flaszeczkę perfum. No, polecam panią Panu Bogu i Jego Najświętszéj Matce. A więc pani pozwalasz, abym całkiem zajęła się neofitką?
— Skoro się ona na to zgodzi.
— Postaramy się o to, aby światło wiary rozjajaśniło jak najprędzéj tę duszę młodą. Chodźmy, Azorku — rzekła, głaszcząc nieodstępną psinę, która przez ten czas usadowiła się jéj na sukni i spała w najlepsze. — Niech będzie pochwalone Przenajświętsze Imię, vivat Jezus!