Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bym coprędzéj do ciebie napisał, abyś wracał. Byłbym może zrobił to dla niéj, ale nie wiedziałem, gdzie cię szukać. Kiedym jéj to powiedział, zmartwiła się na seryo; w narzekaniu jéj czułem jakieś głębsze tony; przez kilka dni nie wychodziła nigdzie, nawet do teatru. Nie poszła także na jakiś wieczór tańcujący. Ty, który wiész dobrze, jak się lubi bawić, stroić, pojmiesz całą wielkość téj ofiary, jaką zrobiła na rzecz nieszczęśliwéj miłości. Czas jednak ukoił tę straszną boleść. Niewiele go potrzebowała, bo zaledwie kilka dni, aby wrócić do zwykłego porządku, do zabaw, strojów, nawet do śmiechu, a z tém wszystkiém i Adolf przyszedł także na porządek dzienny. Dopiéro, gdym jéj wspomniał, że miałem list od ciebie, przypomniała sobie znowu, że cię niéma. Rozpytywała mnie szczegłowo, co pisałeś, gdzie jesteś, co robisz, a gdym jéj powiedział, że prosisz o jéj fotografią, oddała mi cały zbiór, z poleceniem, abym ci go przesłał. Kazała nawet umyślnie fotografować się dla ciebie, co wysłanie mojego listu spóźniło o dni kilka. Jest to właśnie ta fotografia w lokach; dekoltowanie à la Magdalena ma wyobrażać jéj skruchę, a w oczach nietrudno będzie ci wyczytać tęsknotę za tobą. Przynajmniéj z tą imaginacyą fotografowała się, abyś to wyczytał w jéj oczach.
„Oto masz szczegółową relacyą z tego, co chciałeś wiedziéć. Posyłam ci różne notatki, spostrzeżenia same, z których możesz sobie zestawić obraz