Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jego matce. Tymczasem nagle przyszła jéj myśl wracać do siebie. Zauważył, że od owéj sceny z pierścionkiem była w jakiémś nienaturalném usposobieniu, w jakiémś rozdrażnieniu nerwowém. Po dłuższym namyśle, przyszedł do przekonania, że prawdopodobnie drażliwa rola, do jakiéj zmusiła ją nieprzytomna matka jego, musiała zażenować i zmieszać młodą dziewczynę. Tém tłómaczył sobie wszystko. Więcéj przypuszczać nie mógł, a może i nie chciał. A gdyby nawet miłość własna podszepnęła mu była inne jeszcze jakie przypuszczenia, domysły, to zachowanie się Amelii w dniach późniejszych było-by je z pewnością całkiem usunęło. Nie dostrzegł w niéj bowiem żadnéj zmiany, która-by usprawiedliwić mogła te domysły. Była wprawdzie w piérwszych dniach po owéj scenie nocnéj nieco poważniejszą, nieco sztywniejszą w obejściu się z nim; ale niezadługo ta sztywność roztajała i wnet powrócili do dawnéj, poufałéj znajomości. Tak przynajmniéj Jan sobie tłómaczył ten stosunek. Zdawało mu się, że gdyby kiedykolwiek miał był siostrę, to-by żywił dla niéj właśnie takie przywiązanie, jakie miał dla Amelki. Nie dawno się wprawdzie znali, ale przebyte wspólnie chwile przy łożu matki wystarczyły za lata znajomości, zbliżyły ich do siebie. Jan tak był z nią szczerze i serdecznie, jakby Bóg wié od jak dawna się znali. Przywiązanie jego i wdzięczność dla przybranéj siostry jeszcze więcéj się wzmogły, gdy wi-