Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie dostrzegłem skłonności do czepiania się klamki pańskiej, do spinania się na ich progi, jak to robi wielu majętnych dorobkowiczów, którzy za szczęście sobie uważają uścisk hrabskiej dłoni, lub skoligacenie się choćby z metresą hrabiego, albo starą i szpetną księżniczką. Bolało-by mnie bardzo, gdybym dostrzegł w tobie podobną słabość. Wolałbym, żebyś się ożenił z córką prostego robotnika, niż z jaką damą salonową, która-by nosem kręciła na twoje urodzenie, z obrzydzeniem patrzała na ręce twego ojca, zczerniałe od pracy... Dzięki Bogu, że, o ile mi się zdaje, podzielasz w zupełności moje zasady.
Adolf nic nie odpowiedział; nie mógł zdobyć się na odpowiedź, a słowa ojca paliły go, jak świece, po twarzy. Na szczęście, wszedł służący i przyniósł gazety, stary Schmidt więc nie zauważył pomieszania syna i silnego rozpalenia twarzy. Wziął gazetę i przejrzał najprzód kursa, następnie ceny targowe, a potem wiadomości polityczne i rozmaitości.
Czytając rozmaitości, zachmurzył się; wzrok jego niespokojnie począł przebiegać po wierszach gazety, a na twarzy malowało się silne wzruszenie.
— W Dolnej Hucie — rzekł do syna — znowu bunt robotników; spalono fabryki, a Müller w starciu z robotnikami zabity. Ja mu to przepowiadałem, że jego nieludzkie postępowanie zły koniec