Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go?... Na tych kilka maszyn, które są w ruchu, ludzi mam dosyć. Póki się fabryki nie rozszerzą, niema co myśleć o tem.
Schował telegram do kieszeni.
— Jakże mnie przestraszył tym telegramem! — rzekł po chwili, ocierając chustką spotniałe czoło. — Myślałem, że od Adolfa, że mu się co przytrafiło w drodze.
Spójrzał znowu na zegarek.
— Za pięć minut powinien już tu być. Rzecz dziwna, jak ta skazówka dziś mi się powoli suwa. Tyle lat czekałem spokojnie, a dziś każda minuta wydaje mi się tak długą... Pokazuje się z tego, że cierpliwość stoi w odwrotnym stosunku do czasu i przestrzeni. Koleje poskracały nam przestrzenie, i dlatego dziś mniéj umiemy czekać, niż dawniéj.
— A propos kolei — zagadnął naczelnik — cóż słychać z pańskim projektem połączenia fabryki z naszą linią?
— Nic nie słychać — odrzekł Schmidt, rozdrażniony nieco wzmianką o tym przedmiocie. — Plan gotowy... ale ten waryat, baron, nie pozwala prowadzić drogi przez swoje dobra i przeszkadza mi w uzyskaniu koncesyi rządowéj. Poco tacy ludzie żyją? Oni tak potrzebni na świecie, jak kamienie w ornéj ziemi.
Gwizd zbliżającéj się lokomotywy przerwał roz-