Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy od Maurycego? — spytał baron.
— Tak.
Irena niespokojnie ruszyła się na krześle.
— Zawsze dziwak był z tego Maurycego. Nie rozumiem tego człowieka — mówił Jerzy, wpatrując się w kartkę.
— Cóż takiego?
— Przeczytaj sam.
Baron wziął kartkę z rąk Jerzego i przeczytał:

„Zdziwi cię może, Jerzy, mój dziwaczny wyjazd. Ale wiesz, że nie trzymam się ściśle form. W ten czy w inny sposób zawsze byłbym musiał wyjechać. Im wcześniej, tem lepiej, i dla mnie, i dla was. Pamiętaj o mnie w chwilach wolnych od pamiętania o czem innem.
Maurycy“.

— No i cóż ty na to? — spytał Jerzy.
— Dość oryginalnie. Widocznie pan Maurycy nie lubi smutnych scen pożegnalna i oszczędził sobie i wam wiele przykrości. Podoba mi się za tę excentryczność.
— A ty, Ireno, co mówisz na to? — spytał żony, nie mogąc uspokoić się i wytłómaczyć sobie tego postępku Maurycego.
— Musiał się tu niebardzo bawić, skoro tak się pośpieszył z odjazdem — rzekła obojętnie.
A jednak ona najwięcej cierpiała. Odjazd Maurycego był dla niej strasznem ubliżeniem,bo