Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy być może?.. — wyszeptał drżącym głosem — nie przypuszczałem nigdy...
— Daj Boże, abym się mylił... U kobiet w tym wieku choroby często robią zwroty niespodziewane, które nas, lekarzy, w kłopot wprowadzają. Tam, gdzie często tracimy już nadzieję, natura nieraz cudów dokazuje i drwi z naszej nauki. Często bywa także przeciwnie... Takie przyznanie się nic ubliża nam, ani nauce, pokazuje tylko niesłychaną rozmaitość organizmów ludzkich. Gdyby nie to, bylibyśmy nieomylnymi.
Baron wpatrywał się w twarz mówiącego wzrokiem, w którym malowało się ogłupienie, zdudziałość. Doktor skończył mówić, on jeszcze zdawał się słuchać; ale nic nie słyszał z jego mowy, nic nie rozumiał, prócz tych słów: „stan chorej jest zatrważający“.
Po chwili doktor zapytał go:
— Czy nie uważasz pan, czy ten stan apatyi u chorej zwiększa się, czy zmniejsza, czy też ma jakieś przerwy?..
— Zdaje mi się, że jednako.
Mówiąc tak, baron, chciał oszukać siebie, doktora i chorobę, bo nie mógł nie zauważyć, że apatya chorej coraz była większą.
— I nie domyślasz się pan powodu tej słabości?.. — pytał dalej doktor.
— Nie... — odpowiedział krótko.