Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trętném. Może było to złudzenie i uprzedzenie; mętne ich dusze w każdem spokojném i głębokiém spójrzeniu widziały sędziego śledczego i odwracały się od niego. To téż i tutaj, po przemówieniu kilku zwyczajnych frazesów, odeszli daléj. Baron zaś poprowadził gościa nad staw, który miał zamiar rozszerzyć i upięknić. Chciał więc zasięgnąć jego rady. Adolf odznaczył na prędce kontury stawu, doradził, w jaki sposób roboty poprowadzić, i zrobił plan ozdobienia wyspy na stawie. Potém przeszli w inną część ogrodu, przy czem zmienili przedmiot rozmowy. Baron potrącał o różne kwestye i obrzucał ciągłemi pytaniami Adolfa, który dla niego był rodzajem niewyczerpanéj encyklopedyi, jeno gruntowniejszéj i więcéj zajmującéj, niż wszelkie drukowane encyklopedye.
Pociąg do encyklopedycznego wykształcenia leży w naturze naszéj, jest to naszą wadą i zaletą zarazem. Lubimy mówić o wszystkiém i wiedziéć z wszystkiego choćby po trosze. U Adolfa jednak miało to głębsze przyczyny: umysł jego, sprytny, ruchliwy i bystry, nie umiał przejść koło czegoś i nie widziéć, zobaczyć coś, czego nie rozumiał, i nie zbadać, nie wyjaśnić sobie. Był jednym z tych ludzi, którzy nie lubią tego słowa: nie wiem. On chciał wszystko wiedziéć, cokolwiek uderzało jego uwagę. Ta żądza wiedzy tém więcéj się w nim wzmogła, gdy powoli nabierał przekonania,jak