Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ogrodnicy używają. Chcąc, aby drzewo wcześniej owoc wydalo, kaleczą je.
— Panie Maurycy! mówiąc tak, nie pomyślałeś, że słowa takie bolą. Gdyby można cierpieć za dwoje, ja prosiła-bym Boga, by mi wolno było cierpieć za pana... tak pragnę szczęścia i spokoju dla pana.
— I prócz tych idealnych pragnień, nie możesz pani niczem ulżyć moim cierpieniom?...
Po chwili wewnętrznej walki, która odbiła się jak w zwierciadle na jej twarzy, Irena odrzekła:
— Niczem...
— A więc ja sam będę probował ratować się...
— W jaki sposób?...
— Nieco praktyczniejszy, niż ten, który mi pani ofiarujesz. Odjadę...
Zerwała się nagle na te słowa i rzekła z siłą, przez którą przebijała prośba:
— Pan tego nie zrobisz.
— Dlaczego?... Czyż chciała-byś pani, żebym jak ćma rzucał się w ogień i palił powoli skrzydła i dobrowolnie skazywał się na męczarnie?...
— Wszak sam mówiłeś niedawno... przypomnij pan sobie, że tu, u nas, (nie śmiała powiedzieć: przy mnie) doznajesz uczucia łagodnego, które cię uspokaja, podnosi...
— Bo nie obudziło się jeszcze wtedy we mnie inne uczucie, palące, nurtujące po krwi, jak zjadli-