Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się nie zrzec zemsty, którą karmił się od lat tylu. I dziś wmawiał w siebie, że, buntując lud przeciw Schmidtom, mści się słusznie na nich za własną krzywdę.
Ze zmierzchem wyszedł z domu, wziąwszy ze sobą parę garści słomy, oblanéj żywicą. Miał zamiar ukryć się z tém w poblizkich budynkach Schmidta i podpalić je, skoro będzie miarkował, że nadejdzie stosowna chwila do zrobienia popłochu i zamieszania.
Tém chciał pomódz wspólnikom swoim i ułatwić rozpoczęcie buntu.




X.

Podczas gdy Jakób przygotowywał skrycie zgubę obudwom Schmidtom, córka jego drogą koło zarośli śpieszyła do parku. Na znak przez nią dany, służący otworzył furtkę i wpuścił dziewczynę do ogrodu; służący był stary i jak gołąbek siwy. Baron osadził go tutaj na łaskawym chlebie, oddając go na usługi swéj siostrzenicy, do której stary Mateusz był niezmiernie przywiązany. Miał domek swój niedaleko furtki, a jedynym obowiązkiem jego było otwierać i zamykać tę furtkę, jakotéż zamia-